Wariatka

Przyczepiła się do mnie, być może wyczuwając moją dzisiejszą chwiejność. Jej niespokojny, niekończący się słowotok nachalnie dopraszał się o uwagę. Hamując pierwsze odruchy, starałam się nie być niegrzeczną, ale też niczym nie zachęcałam jej do pozostania. Niestety, moja obojętność nie zraziła jej ani trochę.
Szczerze mówiąc, nie do końca byłam prawdziwa, zachowywałam jeszcze tylko pozory, pomaleńku wchodząc w układ, który zaczynał mnie trochę ciekawić. Miałam czas i nic do stracenia, a ktoś taki jak ona już zawsze mnie intrygował, może dlatego, iż sama byłam krańcowo inna. Początkowo czułam pewien dyskomfort, ponieważ zwracała się do mnie, jakbyśmy od dawna się przyjaźniły. Wkrótce jednak jej poufałość sprawiła, że nieświadomie rozluźniłam się i dopiero wtedy zaczęłam mocniej wsłuchiwać się w słowa.
Były ogólnikowe, nie tykające mojej osoby, jeżeli już, to jako cząstki społeczeństwa, które słusznie krytykowała, bo też i było za co. Pomimo to wychwyciłam, że ku czemuś zmierzała i to coś miało jakiś związek ze mną. Drwiła sobie z zasad, będących podejrzanie podobnymi do moich własnych i trafiała w ich słabe punkty, zasiewając we mnie ziarno wątpliwości. Niewiele później moje domysły potwierdziły się, gdyż zaczęła namawiać mnie do rzeczy, które zrodzić się mogły jedynie w chorym umyśle. Odpowiedziałam jej śmiechem, który zbywała równie uparcie, jak i me późniejsze, racjonalne już argumenty. Moje opory względem zachowań w pewnym wieku obaliła popisując się teorią relatywizmu, inne - dopiekając mi, że jestem konformistką i brak mi odwagi, by wreszcie dobrze zaszaleć.
Niepotrzebnie zdradziłam, że poczułam się samotnie, wykorzystała to z perfidią! Podsunęła mi bowiem myśl, że nikt mnie tu nie zna, więc co mi w końcu szkodzi? I gdyby nie nagłe wspomnienie kogoś, kto darzył mnie zaufaniem, może poddałabym się temu urabianiu - zwłaszcza, że było w stereo. Najpierw odmówiłam temu szarmanckiemu panu i ostatecznie nie poszłam z nim na kolację. A zaraz potem zwróciłam się do niej. Ostro zbesztana za kuszenie do grzechu ta wariatka we mnie nareszcie znów zamilkła.