Ratunek

Los planety ╚░۞≈∞╪‡⌡┬╠ był przesądzony. Nienasycenie czarnej dziury wchłaniającej tę część kosmosu nie miało końca i w jej czeluściach ginęły stopniowo całe konstelacje. Chociaż planeta oparła się wielu kataklizmom wszechświata, to wobec tego była bez szans. Jej prymitywni mieszkańcy nie mieli o niczym pojęcia, co nie ułatwiało nam podjęcia słusznej decyzji. Część z nas była za pozostawieniem ich w błogosławionej nieświadomości, reszta twierdziła, iż naszym obowiązkiem jest ochrona każdej formy życia. Ingerencja w jego naturalny rozwój dopuszczalna była tylko w wyjątkowych wypadkach, a że dotyczyło to właśnie planety ╚░۞≈∞╪‡⌡┬╠, nasz stosunek do niej nie był całkowicie neutralny.
Zaintrygował nas jeden z powstałych na nim gatunków, zdający się posiadać potencjał do zaistnienia na skalę galaktyczną. Poziom jego świadomości wzrastał bardzo powoli, lecz mieścił się w normach, wprost proporcjonalnie do czasu na tej planecie. Pierwsze niepokojące objawy zauważono w fazie zdominowania przez niego reszty żyjących tam stworzeń. Gatunkowi brak było poczucia odpowiedzialności i chyba nie potrafił przewidzieć następstw swoich działań.
To był moment, w którym po raz pierwszy odwiedziliśmy planetę, przekazując jego mieszkańcom zarys podstawowych praw dostosowanych do ich aktualnego pułapu myślowego oraz do specyfiki gatunku. Ograniczała ich materia, zatem było dla nas oczywistym, że ich przejście na wyższy etap istnienia będzie niebywale długim procesem. I tak też było. Nasza druga wizyta nastąpiła w związku z zagrożeniem planety przez czarną dziurę. Postanowiliśmy wtedy przyspieszyć ich rozwój cywilizacyjny, ażeby sami spróbowali znaleźć wyjście z sytuacji. Przeceniliśmy ich. Owszem, skorzystali z naszych podpowiedzi, jednakże nie zrobili z nich sensownego użytku. Miast ratowania swojej planety i zainwestowania w dobro gatunku, skupiano się na chwilowych korzyściach z władzy nad resztą swego świata. Większość mieszkańców wykazywała cechy, które we wszechświecie uważane były za naganne, toteż wzmagały się głosy przeciwników ich ocalenia. Tymczasem czarna dziura rozszerzała się coraz bardziej i naglił czas podjęcia decyzji.
Przetrwanie planety ╚░۞≈∞╪‡⌡┬╠ nie wchodziło już w rachubę, władający nią gatunek również zdawał się być tego niewarty, minąwszy o jego niedużą część. Osobliwym było, dlaczego nawet wobec groźby końca nadal niepoprawnie skupiano się na materii, władzy i złych namiętnościach. Jedynie garstka żyła nadanym im prawem, przekazując je wiernie kolejnym generacjom. I właśnie obecność owych wyjątków przeważyło za ratunkiem, aczkolwiek zasada wszechświata przewidywała równe szanse dla wszystkich.
Najtęższe kosmiczne umysły przystąpiły wnet do obmyśleń akcji pomocy. Doświadczenie z innymi planetami wykluczało zastosowanie radykalnych środków; pojawienie się obcych przybyszów z reguły traktowano jako wrogą inwazję. Na domiar złego, mieszkańcy planety ╚░۞≈∞╪‡⌡┬╠ znajdowali się na tak wczesnym etapie rozwoju, że nie byli w stanie zrozumieć istoty zagrożenia! Jak nie przestraszyć ich sobą, jeżeli nie zetknęli się dotąd zbytami niezależnymi od znanych im wymiarów? W jaki sposób przekonać, że przywilej wolnego wyboru jest nadrzędnym prawem wszystkich stworzeń wszechświata i że każdy z osobna decyduje o swoim istnieniu poza czasem?
Wyjście było tylko jedno, ktoś z nas musiał pojawić się na planecie jako jeden z ich gatunku! Posłuchają tylko swojego, urodzonego pośród siebie i będącego im autorytetem. Jedynie ktoś, kto zniży się do tak prymitywnej formy życia będzie ich prawdziwie rozumiał i potrafił przekonać o potrzebie ratunku. Obliczono, że jeśli od razu się go tam wyśle, to nim planetę definitywnie pochłonie nicość, szansę na życie otrzyma wiele pokoleń.
Wszechświat na krótką chwilę powstrzymał oddech, czy aby znajdzie się ochotnik, chcący im pomóc? Ryzyko było ogromne, a kimże w końcu byli mieszkańcy planety ╚░۞≈∞╪‡⌡┬╠, aby cofnąć się do tak archaicznej egzystencji i narażać się dla nich? Czyż nie gubiły ich żądze, chciwość i pycha? A jednak znalazł się ktoś, kto podjął się tego wyzwania…
Planeta ╚░۞≈∞╪‡⌡┬╠ nadal istnieje, choć coraz bliżej czarnej dziury. Kiedy w nią wpadnie? Nie potrafię na to jednoznacznie odpowiedzieć, gdyż pojęcie czasu nie tylko u was jest względne. Co, proszę? Czy uratowano jej mieszkańców? Odpowiem tak, że co się miało wykonać, to się wykonało, a oferta ocalenia nadal jest aktualna.
Po tamtej stronie wszechświata dosyć jest miejsca dla wszystkich…